Senność nie do opanowania

 O problemach ze snem już kiedyś wspominałam, a dzisiaj? Może dla odmiany o takich dniach, kiedy nic nie pomaga w opanowaniu senności.

Pewnego dnia (jednego z wielu), senność dopadła mnie na całego. Jakoś udało mi się przetrwać do godzin wieczornych. Najlepszym rozwiązaniem byłoby położenie się i przespanie, to jest oczywiste, choć nie zawsze. U mnie dłuższe leżenie wywołuje silne bóle, dlatego daruję sobie pozycję horyzontalną. A wierz mi, bardzo, bardzo chciałabym pewne dni przespać, albo po prostu poleżeć trochę dłużej. Jak sobie pomyślę, że mam tak mieć już zawsze... do ostatniego dnia mojego życia...

Trudno życiem to nazwać... ale tylko w niektóre dni. 

A wracając do wspomnianego dnia, poddałam się około dwudziestej pierwszej, nie mogłam ustać na nogach. Pomyślałam, a niech się dzieje co chce, najwyżej wstanę około czwartej, albo i wcześniej, bo zazwyczaj nie przekraczam 5 godzin snu.

Koło trzeciej obudził mnie silny ból, jakoś udało mi się obrócić na drugi bok, co w chorobie Parkinsona bywa dość trudne. Wzięłam też środek przeciwbólowy, z nadzieją na przetrwanie przynajmniej do piątej. Po piątej wygramoliłam się z łóżka, totalnie sztywna i obolała. 

Człowiek może znieść wiele, ale kiedy jest odrobina nadziei, że to minie, to tak jakby było widać światełko w tunelu. Kiedy nadziei nie ma, bo póki co choroba Parkinsona nie jest uleczalna, zostaje tylko strach, jak to wytrzymać?

Strach, który obezwładnia do tego stopnia, że już przestaje się cokolwiek chcieć. Rysowanie, które było jak nałóg, przestaje być potrzebne. Blogowanie? A jaki to ma sens? W sumie może i ma? Chociażby dla takich wpisów, bo w realu odpuszczam sobie użalanie się, tylko jak ktoś zapyta, to krótko odpowiem. Jak zapyta.

Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak silny ból może wywołać choroba Parkinsona. A niedawno czytałam, że dotyka to nawet do 75% chorych! Jak mało, nawet my chorzy, wiemy o tej chorobie.

Jest jak jest, ale zawsze mamy wybór, starać się zaakceptować życie z bólem, albo dobić się kolejną końską dawką trucizn z apteki. Którą opcję wybrać? Nie wiem.

Kiepski stan, własna modyfikacja leczenia (brak kontaktu z lekarzem), wysokie temperatury za oknem... Chyba wszystko to wpłynęło na duży spadek kreatywności, bo siedzę nad swoimi szpargałami i jakoś sama nie wiem co, jak? Nie martwcie się, wcześniej był czas mega twórczy, jeszcze sporo zostało do pokazania. A póki co, zamiast rysować, zaczęłam układać klocki Rummikuba, przecież gry również są zalecane nam seniorom i chyba mogę śmiało dodać, że przy Parkinsonie również. Jeśli dopada Cię stan, w którym nie jesteś w stanie choćby trochę rozruszać swoje piękne ciało, to przynajmniej poćwicz umysł. Rmmikub jest do tego ciałkiem dobry. 

Okazało się też, że pozwala zachować jako taką przytomność i uniknąć zasypiania na stojąco, a nawet na siedząco.

Dzisiejszy wpis przeplatany jest grafikami, w które ingerowała sztuczna inteligencja. To też jest dobre rozwiązanie w przypadku "syndromu pustej kartki".

Wszystkiego dobrego, Deni

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Neuroart w 6 krokach

24 proste wzory Zentangle

3 zakładki do książki - do pobrania