Projekt 365 - mała forma autoterapii sztuką
Projekty 365 nie są żadną nowością i na pewno nie raz o tym słyszeliście, być może nawet braliście udział w tego typu wyzwaniu. Dla przypomnienia - projekt 365 polega na tym, że codziennie przez rok wykonujemy jakąś czynność związaną z pasją, hobby czy marzeniami. Może to być pisanie wierszy, rysowanie, choć najczęściej dotyczy pstrykania zdjęć. Najważniejsze jest to, żeby robić to regularnie, najlepiej codziennie, dokumentując swoje postępy na różne sposoby, między innymi dzieląc się swoimi dziełami, korzystając z mediów społecznościowych czy też specjalnych platform internetowych.
Swego czasu pisałam na blogu, że nie będę się podejmować żadnych wyzwań, ale skoro pan P. robi ze mną co chce, ja tym bardziej mogę zmieniać swoje plany, zwłaszcza z nim związane. Wynika to z tego, że wraz z kolejnymi objawami i utrudnieniami, staram się znaleźć inne sposoby na w miarę normalne i przede wszystkim twórcze życie. Dlatego też, po długim, bardzo długim namyśle, postanowiłam spróbować jeszcze raz "pociągnąć" projekt 365.
Projekty 365 mają wiele zalet, między innymi:
- rozwijanie umiejętności i talentów artystycznych
- zwiększanie kreatywności i wyobraźni
- budowanie pewności siebie i samoakceptacji
- nawiązywanie kontaktów i współpracy z innymi twórcami
- odkrywanie nowych form i gatunków ekspresji
- znajdowanie radości i satysfakcji w procesie tworzenia
- rysowanie czy klejenie odciąga nas od codziennych problemów.
Myślę, że już dla samych tych kilku zalet warto się podjąć wyzwania. Zrobiłam już pierwsze przymiarki, ale nie zaliczam ich do projektu. Zanim zacznę, chcę sprawdzić, co będzie mi bardziej odpowiadać, gdzie i w jakiej formie będę te miniaturki przechowywać.
Długo zastanawiałam się nad tym, jaki będzie motyw przewodni tego projektu i w jakiej będzie formie. Zakładałam, że będzie się w jakiś sposób łączył z prowadzeniem klasycznego dziennika, ale nie w dosłownym znaczeniu, polegającym na codziennym pisaniu dłuższych notatek. Było dla mnie oczywiste, że projekt powinien być związany z rysowaniem i najlepiej łatwym. A ponieważ ostatnio dość często zdarzało mi się tworzyć niewielkie obrazki na małych kartonikach, doszłam do wniosku, że ta forma będzie dla mnie chyba najlepsza i zostaje tylko znalezienie jakiegoś motywu przewodniego. Początkowo myślałam o tulipanach, później z tego zrezygnowałam, bo nie byłam pewna czy rysowanie 365 tulipanów nie stanie się zwyczajnie nudne. Przypominałam sobie, co ja tam jeszcze wcześniej tworzyłam, bo jednak sporo tego było. I tak na myśleniu przeleciały mi chyba dwa tygodnie, aż w końcu zapadła decyzja. Uffff...
Projekt artystyczny 365 tulipanów - Parkinson mnie nie zatrzyma
Na kartonikach o boku 40 mm będą pojawiać się minikolaże słowne, określenie na wyrost, bo nie będzie całych zdań a tylko jedno słowo. A ponieważ tulipany dalej siedzą mi w głowie i są również symbolem choroby Parkinsona, postanowiłam również je tam umieszczać, w mniejszym lub większym wydaniu. Słowa będą "przyprawą", dzięki której nie będzie nudy.
Taki sposób prowadzenia projektu 365 można również zastosować w roli dziennika Park Art Journal i jest to bardzo fajne rozwiązanie, aż żałuję, że dopiero teraz na to wpadłam. Wpis w artystycznym dzienniku, w postaci dużego obrazka, zastąpiony maleńkim kartonikiem. Typowy wpis tekstowy zastąpiony jednym słowem. Tak, to ciekawa alternatywa Park Art Journala.
Wydaje mi się, że to jest najlepszy wybór, na jaki mogłam się zdecydować. W momencie kiedy pojawiają się problemy z rysowaniem, a nawet pisaniem, ta minimalistyczna forma ma szansę przetrwania przez cały rok. A ja mam nadzieję, że trochę dłużej. Nie jestem jakoś pesymistycznie nastawiona i nie widzę wszystkiego w czarnych kolorach, ale patrzę realnie na świat, na swoje życie i zdaję sobie z tego sprawę, że różnie może być, choć tak ogólnie zawsze z tendencją spadkową. Niestety na Parkinsona lekarstwa nie ma. Projekt 365, bardzo prosty i minimalistyczny, pozwala na prowadzenie go niewielkim wysiłkiem. Jeśli nawet przyjdą cięższe dni, kiedy nie będę mogła nic narysować lub napisać, zawsze zostaje wklejenie białego pustego kartonika... i będzie to kontynuacja projektu na moich zasadach.
A co z pozostałymi pomysłami takimi jak Park Art Journal? Tu odzywa się moja pozytywna strona, która podpowiada mi - dasz radę robić nawet pięć albumów, pięć wyzwań i jeszcze ci będzie mało, wymyślisz coś nowego. Projekt 365 nie zajmuje on wiele czasu w ciągu dnia, więc na pewno znajdę jeszcze siły i czas na inne formy twórczej autoterapii.
Jeżeli zainteresował cię ten temat, to zachęcam do lektury kolejnego wpisu, w którym opowiem nieco więcej o tym, na co się zdecydowałam i jak będę to robić. A jeśli masz ochotę spróbować swoich sił w takim projekcie, zwłaszcza na moich zasadach, będzie mi bardzo, bardzo miło! 🧡 Zapraszam w
P.S.
Przykłady tu zaprezentowane nie są jeszcze elementami projektu, to jedynie próby.
Serdeczności, Deni
Takie projekty są świetne. Podoba mi się ta koncepcja.
OdpowiedzUsuńTego typu projekty są bardzo ciekawe. Nawet jeśli robi się w grupie pod jednym tematem, to każda praca jest inna. Robiłam tak kiedyś, roczny koc temperaturowy na szydełku. Każdy dzień to był jeden element, tak sobie wymyśliłam. Inne osoby robiły np. rzędami.
OdpowiedzUsuńOkreślone przedziały temperaturowe miały różne kolorach.
Jestem ciekawa Twojego pomysłu. Postaram się zaglądać częściej :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Pamiętam ten koc :) Mój projekt już mam sprecyzowany i może dzisiaj go wrzucę, ale generalnie jestem pełna obaw czy mi się uda poprowadzić go do końca.
Usuń