5 sposobów na poprawienie swobody rysowania Zentangle
Kiedy sięgam pamięcią wstecz, przypominam sobie jak zabierałam się za rysowanie pierwszych płytek Zentangle. Miało być relaksujące zajecie, a w rzeczywistości nieco stresowało. Wydawało mi się to tak skomplikowane, że nigdy tego nie zrobię. Obawiałam się, że jest na to za późno, bo ręka na stare lata trochę się trzęsie. Nauczenie się tylu wzorów zajmie mi lata, a poza tym... czy to ma sens?
Czy zdarza Ci się mówić do siebie lub po prostu myśleć: nie potrafię tego, nigdy mi się nie uda, jestem na to za stara, będą się ze mnie śmiać, mam dwie lewe ręce, to nie ma sensu...? Często tak do siebie mówisz? To przestań wreszcie! Jeśli będziesz sobie to często powtarzać, w końcu stanie się smutną prawdą, blokującą Twoje wszystkie siły twórcze. Żeby tylko twórcze!
Gdybym posłuchała swoich obaw, prawdopodobnie nigdy nie zaczęłabym przygody z Zentangle, w konsekwencji czego nie powstałyby duże rysunki, zakładki, uliczki, ptaki dziwaki... a ja spędzałabym czas na... trudno powiedzieć na czym. Dlatego warto wyrzucić negatywne myśli i dać sobie szansę.
Początkującym adeptom stylu Zentangle na pewno pomoże metoda 8 kroków. Aby poznać podstawy, warto przez pewien czas pozostać przy rysowaniu na małych, kwadratowych kartonikach. Poznaje się wówczas różne wzory, rysowanie zajmuje niewiele czasu, a mały format wydaje się łatwiejszy do zrealizowania.
Poznaj 5 sposobów, dzięki którym będziesz rysować pewniej i swobodniej
- Regularne ćwiczenia. To jest podobnie jak z uprawianiem dowolnego sportu, tylko regularne ćwiczenia przyniosą oczekiwany efekt. Oczywiście nie musisz się przetrenowywać, doprowadzać do zakwasów ręki, poznawać 50 ćwiczeń (wzorów) w ciągu jednego dnia. Wystarczy wypróbować jeden dziennie lub rzadziej. Możesz ćwiczyć jeden wzór przez tydzień, próbując go nieco modyfikować. Z każdym kolejnym rysunkiem poczujesz się pewniej, będziesz chciał spróbować nowego wzoru, innego układu, jednym słowem czegoś nowego.
- Kończ to, co zaczynasz. Nawet jeśli w trakcie ćwiczenia czujesz, że rysunek jest do bani, skończ go! Być może po skończeniu, czy dodaniu cieniowania, Twój wewnętrzny krytyk powie - wow, super to wygląda! Wbrew pozorom efekt końcowy potrafi zaskoczyć. Tu od razu przyznam się Wam, że zdarzały mi się rysunki, które miały trafić do kosza. Jakimś cudem nie trafiły i co najciekawsze, wzbudziły u innych osób zachwyt. Rzecz gustu? Pewnie tak, a może wewnętrzny krytyk przesadził?
- Użyj kolorów. Zamiast cieniowania ołówkiem zastosuj kolory. Na początek sięgnij po zwykłe kredki i po prostu koloruj. Nawet jeśli pierwsze próby wydadzą Ci się nieudane, nie zniechęcaj się i kontynuuj. Później, kiedy poczujesz się pewniej, sięgniesz po inne narzędzia, na przykład akwarele, bądź pisaki pędzelkowe. To wciąga i przychodzi ochota na coś jeszcze, coś inaczej.
- Zmień format rysunku. Na początku wypełniaj wzorami kwadraty o boku około 9 cm. Później próbuj innych formatów, jak koła czy trójkąty, ale też w niewielkim rozmiarze. Pamiętaj, duży format może na początku przerażać. Z czasem jednak pojawia się potrzeba wzięcia szerszego rozmachu. Wówczas sięgasz po większe arkusze papieru, a kto wie, może zapełnisz rysunkiem całą ścianę?
- Porzuć zasady. To jest to, o czym pisałam na blogu nie raz, nie dwa. Zasady są po to, aby je łamać. Może w codziennym życiu nie zawsze trzeba się tego trzymać, ale w przypadku sztuki to całkiem dobry pomysł.
No i zostałam wywołana do tablicy :)). Ale cóż, słowo się kiedyś rzekło, rzeczywiście mam taki plan i nawet zaczęłam się przygotowywać - brystol jest, nowe cienkopisy są, ogólna koncepcja w głowie jest, gorzej nieco z wolnym miejscem na ten rozmiar, bo mamy w domu przejściowe zagęszczenie i blat roboczy mam zawalony rozmaitymi plastycznymi przydasiami... - a jeszcze gorzej jest z wolnym czasem. Obiecałam sobie jednak, że zaraz po Świętach zabiorę się za ten projekt i chciałabym go koło Nowego Roku skończyć. Ale wiadomo - plany planami, a życie układa nam różne scenariusze :).
OdpowiedzUsuńO to super, czekam z niecierpliwością. :) U mnie to raczej nie wchodzi w rachubę, pamiętam jak robiłam na zamówienie drzewo genealogiczne na podwójnym arkuszu. Wspomnienia mi już wystarczą. :)
UsuńA wiesz, że o drzewie genealogicznym niedawno też myślałam? Bo robiłam kiedyś z synem takie drzewo naszej rodziny, lata lecą i coraz to tam coś się dopisuje, dokleja - odnajdujemy przodków, ktoś umiera, ktoś się rodzi itd... No i pomyślałam sobie, że warto by było zrobić to jeszcze raz porządnie, na większym formacie. Raczej dla synów, bo nawet ich to ciekawi. Ale kiedy ja te wszystkie pomysły zrealizuję...?
UsuńTo jest bardzo dobry pomysł, sama o tym myślałam, ale skończyło się na zleceniu i chyba odeszła mi ochota. :)
Usuń