Po co mi ten blog i inne pytania

Dokładnie wczoraj obchodziliśmy Światowy Dzień Blogera. Jedni świętowali, drudzy kompletnie nie mieli pojęcia o takim święcie i do nich zaliczam się również ja. Przez przypadek dojrzałam grafikę na ten temat, ale i tak nie świętowałam. Zamiast popijać bąbelki (nawiasem mówiąc aktualnie i tak zakazane) zabrałam się za pisanie. 

Blog... to nie tylko możliwość pisania o swojej pasji, to również świetna okazja do dzielenia się swoimi przemyśleniami na różne tematy. Dlatego dzisiaj wrzucam swoje pięć groszy na temat tego czym dla mnie jest blogowanie, z czym się łączy itp.  Oczywiście zdaję sobie sprawę i czytelnicy raczej też, że nie wszystkim moje poglądy będą odpowiadać, ale nie o to przecież chodzi. Prawdę mówiąc mało tu, przynajmniej do tej pory, moich prywatnych poglądów bo i mało ogólnie prywaty.

Nie jestem zwolenniczką pokazywania siebie w piżamie, pisania o rodzinie, a tym bardziej wklejania gdzie się da zdjęć dzieciaków. Ze zgrozą patrzę na takie fotki, wstawiane jako publiczne, na fejsach i jemu podobnych. No ale jak wspomniałam wcześniej, mogę mieć inne poglądy. 

Po co mi ten blog?

Wbrew temu co można by sądzić, piszę go dla siebie. Może nie od początku tak było, ale ostatnie lata zdecydowanie zmieniły moje podejście do blogowej pisaniny. Być może to spowodowało również reaktywację bloga herbacianego? Sama nie jestem pewna dlaczego wpadliśmy z mężem na ten pomysł. W sumie mało istotne, a najważniejsze to robić, co się lubi. 

Czy lubię klepać w klawiaturę i pisać kolejne posty? Hmm... niekoniecznie. Czy lubię rysować Zentangle? Oczywiście! Czy lubię napić się dobrej herbaty? Zdecydowanie tak i jest dla mnie ważniejsza niż wszystkie inne napoje. Acha, i jeszcze jedno pytanie - czy lubię internet i wszystko to, co nam umożliwia? Tak, od pewnego czasu to moje główne okno na świat, choć nie jest jeszcze tak źle i czasem jednak wyglądam przez to realne. Chciałam napisać, że przez nie też wychodzę, ale nie, w takiej sytuacji wybieram jednak drzwi. 

To co z tym blogiem? Prowadzenie go po prostu mnie mobilizuje do dalszych działań, do narysowania kolejnej płytki Zentangle, do podzielenia się swoimi doświadczeniami w innych tematach. Zresztą już samo pisanie tekstu na komputerze ma dla mnie istotne znaczenie. Nie jest tajemnicą, że od pewnego czasu mam problemy zdrowotne. Lewa ręka niekoniecznie chce robić to, co ja uważam za konieczne i w danej chwili potrzebne. Prawa jeszcze się słucha, ale nie jest to stan idealny. Dlatego staram się stawiać jej (tej prawej) kolejne wyzwania. Napisanie dłuższego tekstu na komputerze, albo wypełnienie kolejnego kartonika wzorami Zentangle, to między innymi takie wyzwania. Wiem, że ma to sens, bo gdy przez kilka dni nic nie narysuję, miewam problem nawet ze złożeniem autografu. No dobra, podpisu na dokumencie. Jednym słowem trzeba prawicę zmuszać do działania, a blog mnie do tego motywuje.

Poza tym samo prowadzenie bloga zmusza do nabywania kolejnych umiejętności, jak chociaż tworzenie grafik i kilku innych, zależnie od potrzeb. Istnieje też możliwość poznania nowych osób, mających kręćka na tym samym punkcie. Wymiana pomysłów, doświadczeń, wzajemne inspirowanie się, czy zwykła, luźna wymiana zdań. Do tego ostatniego chyba bardziej nadają się media społecznościowe, które większość blogerow wykorzystuje, między innymi, do pozyskiwania nowych czytelników. 

Po co mi media społecznościowe?

No cóż, jeśli już się tego bloga pisze, chciałoby się dać ewentualnym czytelnikom możliwość korzystania z informacji o nowym wpisie, na różne sposoby. Dla ich wygody. Oczywiście istnieje też możliwość zwiększenia zasięgu bloga, przez płatne reklamy, ale to już zależy od celu samego blogera. Generalnie takie społeczności jak Facebook nastawione są właśnie na zysk i dotarcie do innych  osób jest na prawdę trudne. Zdarzają się nawet takie sytuacje, z jaką niedawno sama się spotkałam, że coś zostaje zablokowane. I daremny trud, żeby poznać przyczynę. Zero informacji, wyjaśnienia, pomocy. Trzeba na własną rękę przekopywać się przez setki stron, szukać informacji lub ewentualnych rozwiązań. Przerabiałam to niedawno, blokada na FB i Instagramie. Interweniowałam, pisałam, czytałam... Dopiero po dłuższym czasie, drogą eksperymentów, zauważyłam że FB blokuje... herbacianego bloga! Doprawdy nie mam zielonego pojęcia za co?! Chyba, że za brak wykupionych reklam? 

Zdecydowanie bardziej, do celów blogowych, pasuje mi Instagram. Tylko, że to przecież też Facebook. Czyli jak "podpadniesz" na jednym to i na drugim. Facebook królem jest i basta!

Temat mediów społecznościowych kusi mnie do napisania oddzielnego wpisu, od strony zwykłego użytkownika. Tego, który wykorzystuje je do zwykłych rozmów ze znajomymi, przesłania fotki z wakacji, czy polecenia fajnego przepisu na ciasto. Ostatnio, z powodu bana, nieco głębiej wnikałam w temat i może warto podzielić się z Wami pewnymi spostrzeżeniami? 

Blog jako droga do kariery?

Kiedyś na pewno było to możliwe, ale kiedyś wszystko było inaczej. Teraz jest to bardzo trudne, choć podobno możliwe? Zakładanie sobie, że zacznę pisać bloga, żeby zbić na tym kasę jest wielce ryzykowne. Chyba, że zaczyna się pisać z pasją, o pasji, wkładając w to OGROM pracy. Acha, jeszcze trzeba umieć ciekawie pisać, nie tak jak ja. 

Dlatego, wiedząc jak się sprawy mają, nie piszę ani dla zysków, ani też dla blogerskiej sławy. Robię co lubię, a przede wszystkim, jak już wcześniej wspomniałam, po to, aby samą siebie mobilizować. Prawdę mówiąc blogowanie może być też ciekawą pasją, samą w sobie, dla osób przechodzących na emeryturę. 

W jednym z wcześniejszych wpisów wspominałam o dawaniu czegoś od siebie. O dzieleniu się z innymi nie tylko wiedzą i doświadczeniem, ale konkretnymi rzeczami, nie ważne czy małymi, czy dużymi. Stąd na blogu pojawiają się czasem drobiazgi do pobrania. Niewiele, ale zawsze coś. Poza tym sama akcja Skrawki Serdeczności to jak najbardziej dzielenie się z drugim człowiekiem, przynajmniej dobrym słowem. Teraz akcja nieco przystopowała, ale mam nadzieję, że kiedyś pandemia odpuści i znowu będzie więcej skrawkowej serdeczności. Oczywiście pod warunkiem, że będą na to finanse, bo jak pewnie wiecie, nie sprzedaję Skrawków. Sama je rysuję, drukuję, wycinam i dzielę się z Wami. A że pazerność nie jest moją mocną stroną (bywa, że tego żałuję), różnie może być. 

Mam jednak nadzieję, że pomimo wydatków związanych z osiągnięciem statusu niepełnosprawnej, te parę drobnych na materiały, zawsze się znajdzie. To takie niby nic, kawałek kartonika z rysunkiem, można powiedzieć śmieć. Jednak warto, choćby dla uśmiechu ze strony osoby obdarowanej, a on zawsze się pojawia. :)

To chyba wszystkie pytania na dzisiaj, choć w głowie siedzi ich znacznie więcej. Jeśli macie jakieś do mnie, zapraszam do komentarzy.

W najbliższym czasie być może będzie pojawiać się nieco więcej wpisów na różne, niezwiązane z rysowaniem, tematy. Tak jak nazwa Deni Mix wskazuje... będzie mix. Już dzisiaj zapraszam do lektury kolejnego wpisu, w którym dokładniej opiszę skuter elektryczny dla niepełnosprawnych. Taki mini poradnik dla zainteresowanych i nie tylko, bo każdy może z tego korzystać. 

Wspomniałam dzisiaj o mediach społecznościowych i prawdopodobnie pojawi się też tekst w tym temacie. Ile razy oglądam na FB łańcuszki mające za zadanie ochronę prywatności, a zwłaszcza podkreślanie swoich praw do umieszczanych zdjęć... uśmiecham się i wzdycham. Bo cóż mogę więcej? 

 

Komentarze

  1. Do blogowania mam bardzo podobne podejście jak Ty, Danusiu. Pierwszego bloga założyłam, kiedy chciałam nauczyć się haftu, bo piękne hafty zobaczyłam po raz pierwszy na blogach właśnie. Własny blog ułatwił mi wejście w społeczność hafciarek, a nawiązując z nimi kontakty dużo się nauczyłam, potem zaczęło to pączkować, przenosząc mnie w inne rejony rękodzieła. Obecny blog daje mi poczucie kontaktu z osobami kreatywnymi, które rozumieją moją pasję artystyczną. Bo w realu nie jest z tym tak łatwo :). Co do prywatności - zgadzam się z Tobą w 100%. Ja nawet nie mam konta na Instagramie czy FB, bo wydaje mi się, że tam utrata prywatności następuje szybciej, a na "zasięgach" mi nie zależy. Nie wykluczam, że to się zmieni, jeśli będę chciała wyjść do ludzi ze swoimi obrazkami. Może kiedyś. Na razie maluję dla własnej przyjemności i nie mam potrzeby ujawniania swoich danych osobowych, prywatnych zdjęć itd.
    Co do banowania bloga herbacianego, to tak sobie pomyślałam, że może filtry robotów fejsbukowych kojarzą ziele herbaciane z tymi zakazanymi ziołami i wyłapując takie słowa wrzucają blog do tej samej szufladki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie myślę, że mamy dobre podejście do blogowania i nie tylko. :) Z tymi serwisami społecznościowymi nie jest tak źle czy niebezpiecznie, pod warunkiem rozsądnego podejścia i zapoznania się z zasadami działania. No i regulaminy! Ludzie nie czytają a później mają pretensje.
      Co do zakazanej rośliny... osobiście wątpię w ten problem, no ale kto tam zna fejsbukowe zagrywki? :)

      Usuń
    2. Jestem absolutnie pewna, że blog herbaciany został zablokowany z powodu automatycznego tłumaczenia. Zapewne co i raz wyskakują im jakieś straszne zakazane zioła, które uśmiercą wszystkich czytających od samego czytania :).
      Dlatego warto mieć swoją stronę internetową z blogiem. Tego Ci nikt nie zablokuje, dopóki masz opłacony serwer. To są grosze w skali roku ( mniej więcej od 70-100 zł). Nieskomplikowaną stronę można zrobić w sposób naprawdę prosty przy pomocy darmowego świetnego programu. Ewentualne zakupienie tego programu, który ja mam, naprawdę pozwala zaszaleć z robieniem strony, W razie czego dysponuję szczegółami. Mój mail masz :-))

      Usuń
    3. Małgorzato ja to wiem, nie ma to jak u siebie. Był taki czas kiedy prowadziłam dość popularną stronę dla pań domu. Może się natknęłaś abcgospodyni.pl, już nie istnieje, choć domenę ktoś wykupił. Było tam też forum dyskusyjne, które chyba najbardziej dało mi w kość. :) Z czasem, kiedy prowadzenie takiej strony zaczęło wymagać całego zespołu ludzi, zmęczyło mnie to wszystko i teraz, jak to na emeryturze, robię sobie jak chcę, gdzie chcę i kiedy. :) A pierwsze strony robiłam w html'u. :) To były czasy.

      Usuń
    4. Oczywiście, że robisz sobie jak chcesz, gdzie chcesz i kiedy. Rzeczywiście, strona dla pań domu z mnogością spraw ( a jeszcze z forum) mogła dać Ci w kość, bo to przecież temat ogromny niczym ocean...
      Strona herbaciana czy "zentaglowa" prowadzona w taki przyjemny i spokojny sposób jak ten blog zapewne nie byłaby tak absorbująca. Ale przecież Cię nie namawiam i nie nakłaniam, bo skoro forma blogu bardziej Ci odpowiada to rób tak, żebyś Ty była zadowolona i usatysfakcjonowana :-))).
      Pozdrawiam Cie serdecznie

      Usuń
    5. Tak to właśnie wygląda, na luzie :) i chyba teraz nadszedł czas, żeby zwolnić. Czasem mam nawet ochotę zrobić sobie detoks social media, ale z drugiej strony jakiś kontakt ze światem dobrze jest mieć. :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Super napisałaś Danusiu. Też mam podobne podejście do bloga i cenię sobie prywatność. Instagrama nie mam. U mnie na blogu też mix, ale w innej odsłonie. Lubię wpisy na różne tematy, każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) tak mi się własnie ostatnio wydaje, że zbyt monotonnie na blogu, tylko rysuję i rysuję...

      Usuń
  3. Świetnie napisane. Podziwiam. Muszę częściej zaglądać i czytać wpisy na bloku, bo w domu nie zawsze jest okazja porozmawiać na inne tematy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś cudownym człowiekiem lubię Ciebie i wpisy które piszesz.Przykro mi z powodu Twojej choroby ograniczeń które cię dotykają.Bardzo cenię że spotkałyśmy się nawet wirtualnie,jest mi miło czytać wpisy pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te piękne słowa :) od razu chce się pisać więcej. Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz.ツ To dla mnie wiele znaczy

Popularne posty z tego bloga

Neuroart w 6 krokach

24 proste wzory Zentangle

3 zakładki do książki - do pobrania